Za nierzetelną opinię biegłego należy się odszkodowanie
W przestrzeni publicznej trwa głośna debata na temat sądownictwa. Tworzone są podziały na „nowy” i „stary” wymiar sprawiedliwości. Najlepszym przykładem jest program telewizji publicznej „Kasta”, w którym omawiane są najbardziej kontrowersyjne i budzące wątpliwości wyroki sądowe. Trudno jednoznacznie oceniać intencje jego twórców. Pewne jest jednak, że wielu obywateli wytyka sędziom błędy. Tymczasem, w niektórych przypadkach faktycznymi winnymi niesprawiedliwych wyroków są biegli. Co zrobić, jeśli stanowiąca podstawę rozstrzygnięcia opinia specjalisty okaże się nierzetelna?
Sędzia nie musi znać się na wszystkim
Oczywiście to sędziowie mają decydujący głos przy wydawaniu wyroków. To oni dysponują zaawansowaną wiedzą prawniczą i mają za sobą odpowiednie przeszkolenie. Umiejętność interpretacji i stosowania norm prawnych nie zawsze jednak wystarczy. Często rzetelne rozpatrzenie sprawy wymaga przeprowadzenia skomplikowanych operacji matematycznych, analizy dokumentacji medycznej czy rekonstrukcji wypadku drogowego. W takich sytuacjach siłą rzeczy potrzebna jest pomoc specjalisty, czyli biegłego sądowego.
W sporach o przedmiocie skomplikowanym z punktu widzenia technicznego czy rachunkowego rola sędziego faktycznie sprowadza się więc do oceny opinii biegłego. Konieczne jest zbadanie logiczności jego wywodów, pełności ekspertyzy czy rzetelności w zapoznawaniu się z aktami postępowania. Jeśli z punktu widzenia formalnego i metodologicznego wszystko jest w porządku, sędziemu pozostaje jedynie zaakceptować wnioski specjalisty.
Mimo dobrych chęci, może się okazać, że z pozoru rzetelnie wyglądająca opinia biegłego jest w rzeczywistości błędna. Często wykrywają to zainteresowane strony postępowania, lecz dopiero po wydaniu wyroku i jego uprawomocnieniu się. Nie mają więc szansy przedstawić swoich argumentów w sądzie. Czy wobec tego droga do sprawiedliwości pozostaje zamknięta, nawet mimo nierzetelności biegłego?
Odpowiedzialność Skarbu Państwa za błędy biegłego
Do tej pory uznawano, że ewentualną odpowiedzialność za skutki orzeczenia wydanego na podstawie błędnej opinii biegłego ponosi wyłącznie Skarb Państwa. Podstawą prawną jest tutaj art. 4171 §2 kodeksu cywilnego, w którym czytamy, że:
Jeżeli szkoda została wyrządzona przez wydanie prawomocnego orzeczenia lub ostatecznej decyzji, jej naprawienia można żądać po stwierdzeniu we właściwym postępowaniu ich niezgodności z prawem, chyba że przepisy odrębne stanowią inaczej. Odnosi się to również do wypadku, gdy prawomocne orzeczenie lub ostateczna decyzja zostały wydane na podstawie aktu normatywnego niezgodnego z Konstytucją, ratyfikowaną umową międzynarodową lub ustawą.
Oczywiście nie jest tak, że przepis ten może stanowić podstawę podważenia dowolnego prawomocnego orzeczenia. Przesłanek jego zastosowania jest bowiem wiele. Trzeba tutaj wskazać na konieczność:
- uprzedniego uzyskania orzeczenia stwierdzającego niezgodność z prawem niesprawiedliwego wyroku,
- wykazania niezgodnego z prawem działania przedstawiciela władzy publicznej (sędziego) i jego winę w tym działaniu,
- wykazania szkody majątkowej wyrządzonej przez wydanie prawomocnego orzeczenia (sam brak sprawiedliwości nie wystarczy).
Droga do odszkodowania od Skarbu Państwa za niesłuszne orzeczenie jest więc bardzo długa i wyboista. Szczególnie, jeśli podstawą faktyczną ma być uwzględnienie przez sąd nierzetelnej opinii biegłego. Konieczne jest bowiem wykazanie, że sędziemu wydającemu wątpliwe orzeczenie można przypisać winę. Czyli, że powinien on zauważyć błąd biegłego, lecz tego nie zrobił. Wydaje się, że jest to w ogóle możliwe jedynie w przypadku oczywistych uchybień.
Odszkodowanie bezpośrednio od biegłego
W praktyce więc powyższy sposób dochodzenia sprawiedliwości jest całkowicie nieefektywny. Jeśli uznać by go za jedyny dostępny, nierzetelni biegli z całą pewnością mieliby prawo odetchnąć z ulgą. Tymczasem, najnowsze orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Katowicach pokazuje, że istnieje druga droga.
Rzeczony wyrok został wydany na kanwie sprawy przedsiębiorcy i inwestora, który w 1998 roku zlecił jednej z firm wykonawczych remont zabytkowej kamienicy. Jak to niestety dość często bywa, prace nie były wykonywane w pełni rzetelnie. Wszystko skończyło się odmową odbioru robót przez zleceniodawcę. Postanowił on również wstrzymać wypłatę wynagrodzenia, powołując się na rażącą sprzeczność wykonania z zasadami sztuki budowlanej. Ekipa remontowa wystąpiła z pozwem o zapłatę zaległych 388 000 zł i sprawę prawomocnie wygrała. Orzeczenie rozstrzygające spór zostało wydane po sporządzeniu opinii biegłego. Specjalista stwierdził, że zlecone prace zostały wykonane poprawnie. Nie było więc podstaw do zatrzymania należnego wynagrodzenia.
Już po uprawomocnieniu się orzeczenia, pokrzywdzony inwestor zdecydował się przeprowadzić szczegółową analizę negatywnej dla niego ekspertyzy. Ostatecznie doszedł do przekonania, że treść opinii nie miała oparcia w faktach, a wnioski nie odpowiadały elementarnym zasadom logiki. Skłoniło go to do wystąpienia wobec biegłego z roszczeniem odszkodowawczym na podstawie art. 415 kodeksu cywilnego (odpowiedzialność na zasadzie winy).
Pierwsze próby dochodzenia sprawiedliwości okazały się nieskuteczne. Zarówno Sąd Okręgowy, jak i Apelacyjny oddaliły powództwo w całości. Stwierdzono, że powód nie wykazał winy eksperta. Z pomocą przyszedł jednak Sąd Najwyższy, który uchylił wyrok dotyczący biegłego i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy przez Sąd I instancji. Drugie już orzeczenie Sądu Okręgowego było ponownie niekorzystne dla powoda. Odmienny pogląd na sprawę – dopiero przy czwartej próbie – zaprezentował Sąd Apelacyjny w Katowicach. Prawomocnym wyrokiem stwierdzono, że biegły z własnej winy dołączył do akt sprawy fałszywą opinię, czym naraził powoda na szkodę. Tę wyceniono na 80 000 zł – kwota ta zasili budżet poszkodowanego.
Sąd cywilny zbada znamiona przestępstwa
To jednak nie wszystko. Sąd Apelacyjny niejako przy okazji stwierdził, że w tego typu sprawach zastosowanie znajdzie korzystny dla powodów termin przedawnienia. Na dochodzenie roszczeń poszkodowani co do zasady będę mieli 20 lat, a nie podstawowe 3 lata. Wszystko dzięki temu, że posłużenie się przez biegłego nierzetelną i błędną opinią może być oceniane jako przestępstwo, co wydłuża termin przedawnienia. Konkretnie chodzi tutaj o czyn z art. 233 §4 kodeksu karnego. Przepis ten stanowi, że:
Kto, jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz, przedstawia fałszywą opinię, ekspertyzę lub tłumaczenie mające służyć za dowód w postępowaniu określonym w § 1, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Co więcej, wskazano, że do zastosowania terminów przedawnienia właściwych dla deliktów będących jednocześnie przestępstwami nie jest konieczny uprzedni wyrok sądu karnego. Sąd cywilny jest władny samodzielnie ocenić, czy dane zachowanie wypełnienia znamiona czynu zabronionego ustawą karną.